Witam !!
Kilka słów o detektorze z którym łażę.
Zacznijmy od zasilania.
Wykrywka jest zaskakująco energooszczędna. Producent deklaruje czas pracy na bateriach około 20h, trzeba przyznać że nie chwali się. Tak jest.
Do tego wcale nie trzeba kupować drogich baterii renomowanych firm, ja do swojego PV ładuję tanie baterie (po około 5 zeta szt.),
działa na nich obiecane 20h, albo nawet trochę dłużej.
PrizmV to wykrywka dla wygodnych. Jest lekki, do tego bardzo dobrze wyważonony.
Np. ACE 250 waży mniej-więcej tyle samo (różnica bodaj 10 dkg) jednak podczas użytkowania,
PrizmV wydaje się być naprawdę sporo lżejszy od wspomnianego ACE.
Z resztą, nie ma się co dziwić - White's słynie z umiejętności doskonałego wyważania sprzętu.
A w terenie…?
No cóż, ja nie narzekam. Wykrywacz jest prosty w obsłudze, powiedziałbym nawet że trudno byłoby zrobić prostszy sprzęt tej klasy.
Owszem, na początku lekko go kląłem, bo „ikonki” identyfikacji znalezisk wymalowane na wyświetlaczu są po prostu śmieszne i godne pożałowania.
Tu się wujek White’s się nie popisał. Osobiście wolałbym tu widzieć rozwiązanie z XLT, zwykłą wartość cyfrową.
Jednak z czasem, można nauczyć się je odpowiednio interpretować. Ale...
Ja mam Prizma V od dwóch lat (prawie), jednak nigdy ślepo nie ufam wskazaniom wyświetlacza. Czasami lubi pokazać guziczek albo boratynkę jako "śmieć". Wszystko zależy od położenia w ziemi.
Oczywiście po wykopaniu, nie wiem w jakim położeniu fant się znajdował, ale twierdzę tak, bo często chodząc po polu zdarza sie znaleźć kilka boratynek pod rząd.
Pole to samo, gleba ta sama, pogoda ładna - a wskazania różne.
Trzeba pamiętać że Prizm V jest amerykańskim wykrywaczem ze średniej półki. Zeskalowano go na monety, tylko że w Stanach najpopularniejsze monetkowe znajdki są sporo grubsze od boratynek.
Niewątpliwie przydatną funkcją jest rozpoznawanie rodzaju metalu podczas „namierzania”.
Polega to na tym, że w trakcie "namierzania" wykrywacz odróżnia stal od metali kolorowych. - rzadko się myli.
Wiadomo, że bardzo zardzewiała stal daje czasami dobry sygnał na kolor. Jednak w czasie namierzania, nie ma "pamiłuj". Zawsze dowiaduję się, gdy pod sondą jest żelastwo.
Wygląda to mniej więcej tak.
Kiedy pod cewką jest stalowa podkładka - to w trybie "pinpoint" mam na wyswietlaczu wskazanie na "stal".
Natomiast kiedy pod cewką mam srebrną monetkę (15 kopiejek), to wskazanie pada na "25 centów".
Od razu jest wycena fanta w terenie, to też "plus".
Następnym plusem jest dźwiękowa (tonowa) informacja o głębokości zalegania znaleziska, nie trzeba się gapić na wyświetlacz żeby wiedzieć jak głęboko fant zalega.
Funkcja ta, czyni także "namierzanie" łatwiejszym.
Generalnie, im wyższy ton - tym bliżej (środka cewki) znajdek. Tych tonów jest chyba ze sześć, więc podczas namierzania Prizm V przypomina trochę nawaloną kapele.
Jest jeszcze jeden spory plus tego wykrywacza. Opiszę temat.
Często kopię z kolegą który używa Minelab Explorer II, kiedyś łaziliśmy razem po polu, i wykopałem dwa razy więcej monet niż on.
W drodze powrotnej dyskutowaliśmy o ilosci fantów.
Owszem, fart to jedno - ale jest jeszcze coś.
Właściciel Minelaba powiedział, że jego wykrywka kiedy widzi stal i moniaka, to dyskryminuje całe wskazanie - tak jakby się wyłączała, po prostu, stal jest "be" i koniec gadki.
Mój Prizm natomiast, "medytuje" - popiskuje, szarpie sygnał, sugeruje, tak na prawdę sam nie wie co widzi - ale działa cały czas. Decyzja o wbiciu saperki, należy do mnie.
Pole na którym kopaliśmy było dość mocno zaśmiecone stalowym złomkiem wszelkiej maści - stąd Nasz wspólny wniosek odnośnie efektów wyprawy.
"Moniaki często leżały obok małych stalowych śmieci". I już.
Jest to jedynie moje spostrzeżenie, nie wiem jak to się ma do elektroniki wykrywek. O to, trzeba by pytać Proscana.
Natomiast, co do minusów tej wykrywki….
Na pewno brak bieżącej informacji o stanie baterii, Prizm ostrzega jedynie „że za jakąś godzinkę – KONIEC ZABAWY”.
Wadą jest też brak regulacji głośności, przyciszyć mozna go jedynie zaklejając głośnik plastrem. Na szczęście nie trzeba odgłaszać.
Wyje tak że aż echo idzie, w czasie poszukiwania 15m od trasy na Gdańsk - nawet przejeżdżające Tiry nie są w stanie go zagłuszyć.
Na torach nie sprawdzałem, więc nie wiem jak to się ma w stosunku do InterCity
. (nie używam słuchawek - dlatego uważam to za wadę).
Za minus (w budowie wykrywacza) uważam też pokrycie wyświetlacza wykrywki (szybka).
Jest wykonane z jakiegoś „wesołego” plastiku, który pod wpływem słońca staje się nieco zbyt miękki.
Uchwyt jest wykonany z kiepskiej pianki. Nie pęka i nie rosypuje się, ale po około 6-ciu miesiącach użytkowania (dość częstego), zaczyna się suwać po stelarzu. Tak mnie to wkurzało, że kupilem piankowe rączki kierownicy rowerowej - założyłem obydwie wraz z oryginalnym uchwytem. Po takim "tuningu", nic nie ma prawa się suwac - od podłokietnika do elektroniki miejsca są zajęte.
Takie mniej-więcej są „zady i walety ” wykrywacza Pt.: White’s PrizmV.
Za pewne nie wszystko napisałem, trudno jest mi jednak tak „z marszu” napisać referat o PV.
Podsumowując całokształt pracy mojego PV, mogę śmiało stwierdzić, że sprzęt jest wart swojej ceny. Lekki, wygodny i skuteczny.
Jeśli ktoś ma jakieś konkretne pytanie odnośnie zachowania się PrizmaV w terenie, proszę pytać.
O ile będę w stanie, to odpowiem.
Nie pytajcie tylko o zasięgi, nigdy nie zwracam uwagi na głębokość z jakiej wyciągam „znajdki”.
Chyba, że się naryje jak kret – wtedy pamiętam.
Pozdrawiam Matejko